Postawiłem ostatnio taką dość odważną tezę: Czy IPSC się opłaca?

Pokażę Wam coś.

Pierwsze zdjęcie przedstawia mnie na moich pierwszych zawodach IPSC w Jonkowie w 2017 roku. Pamiętam ten moment jak dziś. Stałem tam, z moim wymarzonym pistoletem Glock 17, dwoma magazynkami i kaburą od ASG. Dopiero zaczynałem, pełen niepewności i niewiedzy, ale też z ogromną dawką entuzjazmu.

 

Drugie zdjęcie to ja w 2023 roku na Mistrzostwach Europy. To nie tylko kwestia sprzętu, który przez te lata się zmienił, ale także moje umiejętności, pewność siebie i doświadczenie. Gdybym mógł wtedy, w 2017 roku, zapytać siebie samego, czy warto angażować się w IPSC, pewnie odpowiedziałbym, że to drogie hobby, postępy są powolne, a początkowo nie wiedziałem nawet, od czego zacząć. Jedynym moim celem było po prostu ćwiczyć strzelanie z pistoletu, który miałem.

Jednak gdzieś głęboko we mnie tliła się myśl, że fajnie byłoby być lepszym. Nie miałem wtedy pojęcia, jak daleko może mnie to zaprowadzić. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wiem, że warto było włożyć w to tyle pracy i środków.

Nie porównujcie się do mnie ani do nikogo innego. Porównujcie się zawsze do siebie samych z wczoraj. Postępy w strzelaniu, jak i w każdej innej dziedzinie, są indywidualne i mierzone małymi krokami. Czasem może się wydawać, że stoimy w miejscu, ale każda godzina treningu, każda wymiana magazynka, każde poprawienie postawy prowadzi do sukcesu.

A czy opłaca się spełniać marzenia i mieć swoje hobby? ZDECYDOWANIE TAK! Jeśli coś sprawia, że czujemy się żywi, daje nam radość i satysfakcję, to jest bezcenne. IPSC nauczyło mnie cierpliwości, wytrwałości i pokory, a także dało niezapomniane wspomnienia i przyjaźnie.